To jest druga część rozmowy z Łukaszem. Pierwszą przeczytasz tu
Na swojej stronie regularnie publikujesz zestawienia stawek wynagrodzenia w różnych Platformach i robisz to od dość dawna. Na pewno zauważyłeś jakieś prawidłowości. Od czego wg Ciebie zależą wynagrodzenia i stawki?
Branża delivery to najbardziej kapitalistyczny rynek pracy. Aplikacje (pomijając Pyszne.pl), płacą nam dokładnie tyle ile muszą, aby zapewnić sobie pożądaną płynność realizacji usług. Zimą więc, kiedy klienci zamawiają więcej, i jest zdecydowanie mniej kurierów, stawki są wysokie. W listopadzie i grudniu, kiedy na rowerach jeżdżą już tylko najwięksi hardcorowcy, a i skuterów jest mniej, można zarobić naprawdę solidnie. Sytuacja odwraca się na wiosnę kiedy wracają dostawcy sezonowi, głównie rowerowi. Aplikacje mają taki komfort, że mogą obniżać stawki niemal do minimum. Co gorsza dla nas kurierów, mimo że te kursy są mało płatne to coraz trudniej je otrzymać. W wakacje, kiedy do gry wchodzą też uczniowie, praca na delivery (pomijając Pyszne i ewentualnie Glovo) w zasadzie nie ma już sensu. Zażartowałem sobie kiedyś, że w tym okresie to praca dla pasjonatów i desperatów i teraz często to powtarzam. Doświadczeni dostawcy różnie z tym sobie radzą. Znam takich, którzy zimą spinają się tak, żeby mogli sobie latem zrobić wolne. Inni szukają na ten okres innej roboty (sam zresztą skorzystałem w tym roku z propozycji dodatkowej pracy i to jej obecnie poświęcam więcej czasu). Oczywiście jeszcze inni zaciskają zęby i jeżdżą za drobne.
Znaczenie ma też pojazd. Od jakiegoś czasu Platformy wyraźnie faworyzują dostawców na skuterach i kurierom pracującym w ten sposób zapewne jest najłatwiej przetrwać ten okres.
Ale też wiadomo, że Platformy stosują dynamicznie ustalane wynagrodzenie. Jednego dnia za takie samo zlecenie jeden Dostawca dostanie 10 zł, drugi 12 zł. Jeśli tak jest, to po co Platformy stosują jeszcze różnego rodzaju „mnożniki”?
To, że jednego dnia ten sam kurs kosztuje 12 zł a innego 10 (a konkretnie może tak się zdarzyć nawet w kursach oddalonych od siebie czasowo o minutę) wynika właśnie z mnożników. Platformy podają konkretne obowiązujące stawki bazowe, które zmieniają się bardzo rzadko (na przykład w Uberze zmieniły się raz przez 3,5 roku). Mnożniki podnoszą bazę o dany procent i stąd różnica w wycenie teoretycznie takich samych kursów. W podanym przykładzie kurs za 10 zł jest więc kursem z mnożnikiem X1.0, a ten drugi z mnożnikiem x1.2.
Wyjątkiem – od listopada – jest Wolt, w którym nie jest już znana stawka bazowa. Ta zmiana w Wolcie była bardzo krytykowana przez kurierów. Takie kwestie jak stawki bazowe powinny być obowiązkowo publikowane przez platformy. Ostatnio też Bolt trochę mieszał w bazie i o ile wciąż wiadomo, ile wynosi podstawa jako całość, to nie wiadomo już ile wynoszą poszczególne składniki tej kwoty.
A co myślisz o “wyzwaniach” i “bonusach”. Dlaczego często wydają się one wręcz abstrakcyjne lub zachęcające do niebezpiecznych zachowań na drodze., np.: „zrób 10 dostaw w 2h – gwarantujemy bonus 50pln”?
Nigdy nie spotkałem się z bonusem 10 dostaw w 2 godziny. To byłoby bezsensowne, bo nie ma fizycznej możliwości, żeby tyle kursów wykonać. Jedyną platformą, której bonusy powodowały, że próby ich wykonania mogły powodować niebezpieczne zachowania był Wolt. Problemem był nie tylko wysoki próg (tam było to 8-9 kursów w 3 godziny) ale przede wszystkim moment naliczania bonusa. We wszystkich appkach, na których jeżdżę jest to moment zaakceptowania ostatniego kursu, a w Wolt był to moment zakończenia tej dostawy. Z tego powodu tę ostatnią często robiło się na „złamanie karku”. Zgłaszaliśmy to Centrali i ostatecznie jakiś czas temu to poprawili i jest tak jak wszędzie. A przynajmniej było, bo Wolt formalnie zrezygnował z bonusów i trudno powiedzieć, czy wróci do nich zimą.
W Uberze, Bolcie i Stuarcie bonusy są czasowo ogarnięte tak, że fizycznie dałoby się je wykonać bez problemu. Byłoby to możliwe, o ile oczywiście w ogóle dostanie się taką liczbę kursów. Zimą zwykle łatwo jest je zrobić, a latem albo bonusów nie ma, albo i tak trudno liczyć na odpowiednia liczbę dostaw.
Jesteś jedną z nielicznych osób, które mają tak długi staż w tej pracy. Badania wskazują, że większość osób rzuca tą prace po około 3 miesiącach. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że jeśli ten okres wypada na aż 3 miesiące to wynika to z tego, że zawyżają go tacy zapaleńcy jak ja, czy koledzy którzy pracują w branży nawet dużo dłużej. Myślę, że tak naprawdę większość osób rezygnuje po pierwszym lub drugim rozliczeniu. Niesamowicie dużo osób kompletnie nie rozumie podatków. Na początku pracy myślą, że dostaną kwoty jakie widzą w aplikacji, a potem okazuje się, że wychodzi dużo mniej. Pojawia się rozczarowanie, poczucie, że zostało się oszukanym. Wiele osób nie rozumie też sezonowości tej pracy, o której mówiłem wcześniej.
Oczywiście dla wielu osób to tylko praca na start, albo na dorobienie. Dla uczniów czy studentów często jest to tylko praca na wakacje, to z pewnością też wpływa na takie statystyki.
No właśnie, wiele osób nierozumie, dlaczego Platformy nie podają zarobków netto, tylko podają (wg nich) dość abstrakcyjne kwoty wynagrodzenia za zlecenie. Twierdzisz, że to dlatego, że nie umieją liczyć podatków. A może Platformy robią to celowo, żeby mydlić oczy?
Nie ma możliwości, żeby platformy podawały kwotę netto w rozumieniu „na rękę”. Wynika to z tego, że różne osoby – w zależności od sytuacji – zobowiązane są płacić różne podatki i ZUS oczywiście. Inaczej rozliczam się ja na JDG z Vat, inaczej ktoś z JDG, ale bez Vat. Oczywiście zupełnie inaczej Ci, którzy nie mają działalności, ale tu znowu dochodzą kwestie takie jak to, czy ktoś jest uczniem lub studentem do 26 roku życia, czy też nie ma spełnionych tych kryteriów. Dalej dochodzi kwestia tego, jaką ma podpisaną umowę z Partnerem – czy jest to 100% umowa zlecenie, czy umowę zlecenia plus umowa najmu. Idąc na rozmowę o pracę w normalniej firmie (w każdym razie nie januszowej), też rozmawiasz o pensji brutto, a nie netto – w dużej mierze z tych samych powodów zresztą.
Stuart, Wolt i Glovo (z tego co słyszałem) pokazują tę kwotę najłatwiej jak to jest możliwe. Czyli kwota jaką wypłaca Partnerowi za dostawę bez kwoty podatku VAT. Ta kwota jest potem pomniejszana o opłatę za rozliczenie, a także właśnie adekwatne do sytuacji danego kuriera podatki i ZUS.
Trudniej jest z Uberem, bo oni od 3 lat pokazują kurierowi kwotę z doliczonym VATem, co moim zdaniem nie ma uzasadnienia. Pomijając Vatowców na JDG – takich jak ja – >to całej reszty VAT przecież nie dotyczy. To podatek, w którym kurier nie jest stroną – są nimi Uber, Partner i Urząd Skarbowy. Tu jestem mocno przekonany, że jest to zagrywka psychologiczna. Sam się łapię, na tym, że patrzę przychylniejszym okiem na kursy z Ubera, bo wyglądają na lepiej płatne niż są w rzeczywistości. Niemniej trzeba im oddać sprawiedliwość, że obecnie nawet po odjęciu tego VAT-u Uber płaci relatywnie przyzwoicie.
Najbardziej skomplikowana sprawa jest z Boltem. W tej firmie część naszych zarobków wypłacane jest z Estonii, a część z Polski. Dlatego częściowo kwota danej dostawy jest z VATem 0%. Dodatkowo, z jakiegoś powodu różni Partnerzy, różnie ten VAT wypłacają (lub nie). Nie mam pojęcia z czego to wynika. Podejrzewam, że może być to kwestia tego jaką mają podpisaną umowę z Bolt.
Unia Europejska uchwaliła Dyrektywę o Pracy dla Platform, w ciągu dwóch lat ma być wdrożona w Polsce. Masz wobec niej jakieś oczekiwania albo obawy?
Pierwszy raz czytałem treść tej dyrektywy 1,5 roku temu i wtedy byłem bardzo optymistycznie nastawiony. Wbrew temu co pojawiało się w mediach, dyrektywa w tamtej formie wcale nie wymuszałaby wprowadzenia etatów w naszej pracy. W tamtej wersji wyglądałoby to zapewne tak, że Platformy rzeczywiście miałyby szanse dostosować się do przepisów tak, że mogłyby racjonalnie udowodnić, że nie są naszymi pracodawcami. Ja zresztą nie mam takiego stosunku do żadnej z tych firm. Dla mnie to raczej partnerzy biznesowi. W poszczególnych firmach musiałyby zajść mniejsze lub większe zmiany, dające nam jeszcze większą swobodę i zdecydowanie większą przejrzystość odnośnie algorytmów, które o naszej pracy decydują.
Niestety przez ten rok przepisy zostały zaostrzone i teraz nie mam już pewności jak to będzie wyglądać. Na pierwszy rzut oka może być im już teraz ciężko zmienić się na naszą korzyść, po to by nie stać się naszym pracodawcą. Taka sytuacja moim zdaniem byłaby bardzo niekorzystna dla osób, które mają takie podejście do tej pracy jak ja (a wierzę, że jest nas większość). Skończy się tym, że będziemy tyrać po 8 godzin dziennie za najniższą krajową, nie mając wpływu w zasadzie na nic. To „będziemy“, mówię zresztą w cudzysłowie, bo ja na pewno w takiej sytuacji skończyłbym tę przygodę.
Aplikacje należą jednak do potężnych światowych korporacji i podejrzewam, że ich lobbyści i prawnicy nie dopuszczą do takiej sytuacji. Nawiasem mówiąc nie kojarzę zresztą innej branży w której prywatni przedsiębiorcy mieliby narzucone zatrudnianie na umowę o pracę akurat. Być może stanie na tym, że będzie to jedna z form dostępnych dla kurierów, którzy staną przed wyborem pracy za najniższą krajową na etat, lub pozostaniem przy dotychczasowej formie współpracy. Realia jednak tak czy siak by się zmieniły. Platformy oczywiście starałyby się jak najbardziej wykorzystać tych kurierów na godzinówkach, a tym którym trzeba byłoby płacić za dany kurs więcej pozostałyby ochłapy.
Osobiście życzyłbym sobie raczej aby przy pracach nad nowymi przepisami w naszym kraju zajęto się tematem importu kurierów, ściąganych tu najczęściej w ramach wiz studenckich na lewych uczelniach. Nie mam nic przeciwko tym chłopakom, ale wydaje mi się, że w kraju jest wystarczająca liczba osób (czy to Polaków, czy Ukraińców i innych ludzi znajdujących się w Polsce nie z samego faktu zostania dostawcą jedzenia, czy kierowcą w przewozach osób), żeby to wszystko działało. Oczywiście wiązałoby się to z większym kosztem dla tych aplikacji. Być może jednak wymusiłoby to na nich racjonalizację działań kosztem innych stron całego biznesu, niż akurat naszym. Na temat importu kurierów nie ma nic w Dyrektywie, ale mam dziwne przeczucie, że nasza branża miała spory udział w będącej obecnie na świeczniku aferze wizowej, więc kto wie… może nasze władze zwrócą oczy także w tym kierunku.
Czy słyszałeś coś o tworzonych Związkach Zawodowych zrzeszających Dostawców?
Wiem o istnieniu związku kurierów Pyszne.pl. Nie jest przypadkiem, że to akurat oni mają taką organizację, bo jest to już jedyna obecnie firma, która zatrudnia kurierów (część z nich) bezpośrednio. Z pozostałymi platformami jest ten problem, że nie wiadomo w zasadzie w ramach jakiego zakładu miałyby te związki działać. Wyszło to przy okazji wprowadzenia bardzo niekorzystnych dla kurierów zmian w Wolt. Padł pomysł założenia związku. Okazało się to jednak bardzo problematyczne i ostatecznie raczej do tego nie doszło.
W każdym razie gdyby pozostali kurierzy mieli założyć związek to w ramach czego? Zapewne partnerów, bo to oni są najczęściej bezpośrednimi pracodawcami dostawców. Tu się pojawia taki problem, że tych partnerów jest ileśtam i pracują pod nimi kurierzy z różnych apek, którzy de facto mają różne problemy i postulaty.
Pomijając Pyszne.pl trudno zresztą o jakieś poczucie wspólnoty między kurierami. Organizacja, która dbałaby o nasze interesy byłaby teraz niezwykle potrzebna. Sęk w tym, że podejrzewam, że ciężko byłoby nawet znaleźć jakiś wspólny przekaz. Różni kurierzy, pracują dla innych appek, mają inne potrzeby i pomysły jak ta praca powinna wyglądać. Najczęściej wręcz stoją one do siebie w kompletnej opozycji.