Wracamy do tematu wdrażania przez Polskę Dyrektywy o Pracy dla Platform. Dla przypomnienia: uchwalona przez Parlament Europejski Dyrektywa zobowiązuje kraje UE do uregulowania i wprowadzenia praw pracowniczych dla wszystkich osób wykonujących pracę dla Platform, w których podstawowym nadzorcą nad pracownikiem jest Algorytm (pisaliśmy już o tym wcześniej, zobacz tu). Uchwalenie Dyrektywy uruchamia procedurę: każdy kraj członkowski ma dwa lata na wprowadzenie jej do swojego systemu prawnego.
Ale ponieważ Dyrektywa nie wyznacza szczegółowych rozwiązań prawnych, stanowi tylko wskazówki, jej wdrożenie w może przynieść diametralnie odmienne rozwiązania w różnych krajach. Wszystko zależeć będzie od procesu ustanawiania tego prawa. Od tego kto się w to włączy, jak silną będzie miał pozycję w rządzie czy parlamencie.
W zeszłym miesiącu odbyło się w Ministerstwie Pracy pierwsze spotkanie między przedstawicielami Ministerstwa a osobomi ze Związków Zawodowych reprezentujących osoby pracujące jako Dostawcy dla Platform. Spotkanie dotyczyło m.in. wdrażania tej Dyrektywy. Związki Zawodowe, jaki i wiele innych osób pracujących dla Platform (także jako Dostawcy), mają spore nadzieje związane z wdrażaniem Dyrektywy. Dlatego też chcą uczestniczyć w spotkaniach z Ministerstwem. Naszym zdaniem, warto również zdać sobie sprawę z możliwych zagrożeń w tym procesie, bo mamy tu doczynienia z ewentualnym naruszeniem interesów firm o operującymi wielkimi sumami oraz polityką w najczystrzej postaci.
Oto niektóre z zagrożeń:
1. Rozmowy ze Związkami są zasłoną dymną.
Nie można całkowicie wykluczyć, że Rząd ma już gotowe stanowisko w tej sprawie, albo że pracuje się nad nim w innych Ministerstwach. I że te rozmowy są zasłoną dymną. Przecież Ministerstwo Pracy nie jest w żaden sposób zobligowane do wysłuchania stanowisk Związków. Zwłaszcza, że Związki skupiające osoby pracujące jako Dostawcy, mają bardzo ograniczony nacisk na Rząd.
2. Wrzutka, Handel i Polityka
Jednak załóżmy, że w procesie negocjacji z Rządem wszystko pójdzie po myśli strony Związkowej. I że Ministerstwo uwzględni wszystkie postulaty. Następnie projekt trafi do Sejmu, a tam trafi do komisji sejmowych. I zacznie się klasyczna gra polityczna. Jeden poseł wymusi zmianę czegoś albo dopisze gdzieś przecinek zmieniający sens rozwiązania. Albo jedna partia wymusi zmiany w tej ustawie, w zamian za zmianę w kompletnie innej ustawie. Albo tuż przed ostatecznym głosowaniem wyjdzie z sali sejmowej dwóch posłów, i przejdzie zupełnie inny projekt, już nie ten “rządowo-związkowy”
3. Przedłużanie procedur aż do szantażu
To klasyczna stategia negocjacji. Tak długo przeciągać negocjacje, aż pojawi się ściana czasowa: to musi być uchwalone do jutra, bo jak nie, to będą kary. Dokładnie tak wyglądały negocjacie przy wdrażaniu Dyrektywy o Prawach Autorskich. Rząd stronie społecznej mówił wprost “Na Polskę nałożona jest w tej chwili sankcja około 14 tys. euro za każdy dzień zwłoki. Grożą nam jednak znacznie poważniejsze kary, na poziomie 80-100 tysięcy euro dziennie.” Wobec tego albo uchwalamy taka wersje jaką Rząd chce, albo będziecie winni bezsensownym wydatkom z budżetu kraju
4. Rząd o słabym poparciu w Sejmie.
To wariant scenariusza nr 2. Nie wiemy jak będzie wyglądała sytuacja polityczna w Polsce za dwa lata. Być może, będzie ten sam Rząd ale jako mniejszościowy. I co wtedy z tych wszystkich godzin spędzonych na korytarzach Ministerstwa Pracy?
5. Zmiana rządu
To też opcja, której nie da się wykluczyć. Teoretycznie Dyrektywa powinna być wdrożona w ciągu dwóch lat. Ale znów, gdy spojrzyjmy na Dyrektywe dotyczącą Praw Autorskich. Ona była wdrażana PIĘĆ lat. I co? I nic. Nawet zmiana rządu, ani tego nie przyspieszyła, ani też nie ułatwiła negocjacji miedzy bardzo silnym lobby medialnym a stroną rządową.
Podsumowując: jak będzie? Nie wiemy! Czy mimo wszystko warto tej sprawy pilnować? Oczywiście! Ale bądźmy uważni, i stójmy twardo na swoich pozycjach, rządajmy maksimum i nawet więcej. A władzy po prostu nie ufajmy, róbmy swoje.
#zentrale_dyrektywa